Ucinam nitki, więzy, które kiedyś tak skrupulatnie splatałam, o które byłam w stanie zabić, wydrapać oczy, zagryźć teraz zmieniła mi się hierarchia wszystkiego. Wiem, że w życiu zawsze jest się samemu, że nikt mnie nie zrozumie, oprócz mnie samej i bliskich, że jak oni odejdą z tej ziemi brudnej, ziemi która wchłonęła tyle łez, krwi, potu i smutku, to będę już całkowicie sama, zdana tylko na siebie. Dobija mnie to zawsze jak zamykam oczy do snu, gdy ciemny, gęsty jak smoła mrok owija mnie całą jak kołdrą, jak pętami. Gdy nie widzę nic oprócz przerażających wizji, przecinających mi wzrok i mózg. Nagle ściska mnie w gardle, łzy płyną spod powiek i jestem w stanie powtarzać sobie w kółko „Będzie dobrze”.